Niemcy pod okiem kamery

Monitoring IP W zasadzie trudno dziś mówić o anonimowych zakupach. Nie tylko w internecie, także w realu. Nie tylko w Polsce czy USA, ale także we wrażliwych przecież na punkcie ochrony prywatności Niemczech.

Kto kupuje w sklepach, jest nieustannie obserwowany – donosi niemiecki Manager Magazine. Niemcy, u których z pierwszych stron gazet nie schodzi afera podsłuchowa z amerykańską NSA w roli głównej, są podglądani od dawna. Nie przez obce mocarstwa, ale przez własny biznes.

Życie na podglądzie

Nawet jarmarki bożonarodzeniowe nie są wolne od biznesowych podglądaczy. W Monachium zestawy monitoringu nadzorują zachowanie kupujących, ale także (a może przede wszystkim) przyglądają się temu, co i gdzie kupują.

Po co? Bo tłum można skanować, a potem identyfikować na przykład na podstawie ściągniętej z internetu aplikacji na smartfona. I wysyłać spersonalizowane oferty ważne np. przez najbliższych dziesięć minut (to na razie tylko pomysły – w Niemczech, bo w Wielkiej Brytanii strategia powszechnie stosowana np. przez Tesco).

Gdzie nie spojrzeć, kamera

Niemiecki magazyn dla menedżerów informuje, że klienci supermarketów, drogerii, składów budowlanych i innych sklepów coraz częściej skarżą się do tamtejszych rzeczników praw konsumenta, że są filmowani.

Tak jak w Polsce, także w Niemczech kamery są wszechobecne. Niemal na każdym sklepie widnieją znaki informujące, że zamontowane są w nim zestawy monitoringu (taki obowiązek nakłada odpowiednia ustawa). I chociaż klienci nie muszą tam kupować, w praktyce nie mają wyjścia. Gdyby chcieli uniknąć filmowania, nie mogliby ruszać się z domu.

Zestawy do monitoringu kontra pracownicy

To samo dotyczy pracowników. Bo znowu – nikt nikomu nie każe pracować w sklepie, w którym zamontowane są kamery. Tyle tylko, że w niemieckim handlu praktycznie nie ma miejsc pracy w placówkach, w których nie byłoby monitoringu. Bo takich miejsc nie ma.

Pracowników można w Niemczech filmować w miejscach publicznych. Tyle, że w sklepie dotyczy to w zasadzie każdego miejsca. Działacze zajmujący się prawami człowieka nie mają wątpliwości. Takie wykorzystanie systemów monitoringu to zagrożenie dla prywatności. A ponieważ monitoring dotyczy głównie słabiej uzwiązkowionych branż, jak handel czy usługi, nikt się o pracujących tam ludzi nie upomina.

Kogo to obchodzi?

Ochrona prywatności to jeden z tych obszarów, w którym Niemcy mają sporo do zrobienia. Odpowiednich regulacji nie przyjęła rządząca do niedawna koalicja CDU-FPD. Obecny rząd chce poczekać na inicjatywę Brukseli w tej sprawie.

Nic dziwnego. Temat nie jest tak nośny, jak podsłuchy amerykańskiej NSA. Klienci są do zestawów do monitoringu przyzwyczajani od lat. Ponieważ wprowadzano je stopniowo, niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, co takie ogólne filmowanie oznacza. A ponieważ w niemieckiej polityce liczą się przede wszystkim lobby (od związków zawodowych, przez organizacje chroniące konsumentów po przedstawicieli biznesu), rząd ma małą motywację do pracy.

Regulacje utrudniają życie

Coś się jednak zmienia. W umowie koalicyjnej CDU-SPD pojawił się zapis o konieczności rozszerzenia uprawnień urzędu ochrony konsumenta także na kontrolę zgromadzonych przez przedsiębiorców danych. Tyle, że aby urząd zaczął działać, ktoś musi się najpierw poskarżyć.

Firmom handlowym z założenia nie zależy na ustanawianiu nowych praw. Bo nawet, jeśli nie mają sobie nic do zarzucenia, to przecież dodatkowe wymagania mogą utrudnić im życie. I podnieść koszty. Dodatkowo, jak argumentują sieci handlowe, kamery pozwalają zapobiegać kradzieży.

Kradzieżom nie zapobiegają, ale…

Czy jednak rzeczywiście? Jak podaje Manager Magazine łączna wartość skradzionych towarów sięga każdego roku 3,8 mld euro. Połowa to dzieło klientów, polowa pracowników, dostawców, kontrahentów. Wystarczająco dużo pieniędzy, żeby uzasadnić użycie kamer.

Tyle tylko, że te wcale nie przyczyniają się do podniesienia skuteczności wykrywania kradzieży. Dane pokazują, że ich wpływ jest minimalny. Co innego badanie zachowania klientów czy typowanie ich preferencji. Na razie przymierza się do tego tylko jeden z niemieckich gigantów sprzedaży detalicznej. Ale jeśli mu się uda, może okazać się, że afera z amerykańskim NSA w roli głównej była tylko mało znaczącym epizodem.

Profesjonalne zestawy do monitoringu od E-Security można połączyć w telewizję przemysłową CCTV.

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz