Klub przyjazny maluchowi

Niejeden rodzic co roku przeżywa zgryzotę, o ile nie gehennę, zamartwiając się od wielu miesięcy, a w niektórych przypadkach nawet i od kilku lat, co już niebawem stanie się z ich pociechą bądź pociechami.

Kończący się urlop macierzyński oraz pracujący na pełen etat mąż to wizja napawająca strachem niejedną polską rodzicielkę. W tym miejscu wielokrotnie pojawiają się dylematy: co zrobić, a także co wybrać, jak to wszystko pogodzić, jak wszystko należycie zorganizować oraz często również i nienapawające optymizmem, lecz raczej odbierające zapał i energię: czy, a jeśli tak to z czego zrezygnować.

Pytania te z roku na rok nie znikają, a co więcej już od wielu lat gnębią rodziców. I pomimo wielu wdrożonych już reform i ulepszeń systemu nadal, niczym czarny, zły omen, wiszą w powietrzu i sieją postrach wśród przestraszonych, niewiedzących co robić i pełnych obaw rodziców.

Mało, ciągle mało

Stale i niezmiennie niedostateczna liczba miejsc w publicznych przedszkolach wydaje się być po tylu minionych już latach i przykrych doświadczeniach problemem wręcz nierozwiązywalnym. Rodzice co roku łamią sobie głowy i kombinują na wszelkie możliwe sposoby, co zrobić, aby wilk był syty, a owca cała. W tym wypadku problem jest jednak poważniejszy, chodzi bowiem o to, by dzieci były zadowolone, szczęśliwe, spokojne, a przede wszystkim bezpieczne. Rodzicom wystarczy wtedy już tylko spokój. Po wielu latach przedszkolnych perturbacji odłożyli swoje wysokie wymagania i standardy na bok, zadowalając się tym, co daje im podstawę do ulgi i spokojnych myśli.

Na szczęście, jako że potrzeba matką wynalazków, i na ten narodowy pat oraz rodzicielską bolączkę, znalazło się bardzo przyjemne i przyjazne rodzicom rozwiązanie, a dokładniej kluby malucha. Te niekoniecznie duże, a czasem wręcz niewielkie ośrodki dla maluchów sprawiły, że przynajmniej część rodziców mogła odetchnąć z ulgą. Kluby malucha zastąpiły bowiem przedszkola, a jednocześnie odjęły rodzicom dylematów, dotyczących zatrudniania niani.

A może niania?

Teoretycznie mogłyby się wydawać, że niania jest znakomitym rozwiązaniem. W końcu nasze oczko w głowie może być w takiej sytuacji centralnym punktem uwagi niani. W praktyce jednak sprawa nie przedstawia się tak różowo, jakbyśmy zapewne chcieli. Niejednokrotnie niania, choć „obarczona” tylko jednym podopiecznym, jakimś dziwnym i trudnym do wytłumaczenia sposobem potrafi zapomnieć o swoim podopiecznym i zajmować się wszystkim innym, tylko nie tym, kim powinna.

Są inne rozwiązania

Kluby malucha można nazwać natomiast małymi przedszkolami, gdzie mimo kilku bądź kilkunastu podopiecznych, opieka sprawowana jest należycie i profesjonalnie. Pracujące w nich osoby, w związku z mniejsza liczbą wychowanków, nie są przeciążone pracą. Małe grupy sprzyjają natomiast kameralnej atmosferze, ułatwiającej nawiązywanie kontaktów i sprzyjającej kształtowaniu się głębszych relacji i przyjaźni.

Jak się więc okazuje, mimo corocznych problemów i strachu z powodu braku miejsc w przedszkolach, znajdzie się miejsce i dla naszej pociechy. Być może, aby znaleźć klub dla dzieci w naszej okolicy trzeba czasem trochę poszukać, warto jednak podjąć ten wysiłek, aby zapewnić sobie spokój myśli na kolejnych kilka miesięcy, a może nawet na kolejne kilka lat.

źródło: Uniwersytet Rozwoju – atrakcje dla dzieci Katowice

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 9.0/10 (liczba ocen: 1)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz