Mąż do wynajęcia

Złota rączka – każdemu czasem jest potrzebna. Życie singielki łatwe nie jest. A dodatkowo, jak singielka ma dwie lewe ręce do wszelakich prac naprawczo-remontowych, to czasem codzienna egzystencja może przerodzić się w regularny dramat. Bo kto naprawi cieknący kran? Kto pomaluje ściany? Kto przetka zatkany odpływ, naprawi pralkę, skonfiguruje router…? No kto?

Reklama

kranOdpowiedź jest prosta: albo singielka prosić się będzie zawsze o pomoc znajomych/sąsiadów/przypadkowych przechodniów albo też – zacznie w końcu zatrudniać do roboty fachowców. I choć ci ostatni tani zbytnio nie są, to w 90% jest to gwarancja, że usterki pozbędziemy się w miarę szybko i profesjonalnie.

Ja – wbrew obiegowej opinii – uważam, że wcale nie jest tak źle z naszymi rodzimymi hydraulikami, czy elektrykami i nigdy nie natknęłam się na kogoś, kto mówiąc kolokwialnie, odwalałby totalną fuszerkę… no ale może jestem po prostu wyjątkową szczęściarą. W każdym razie nie o tym chciałam! Całkiem niedawno bowiem odkryłam (wiem, że to nie nowość, ale dopiero teraz na własnej skórze przetestowałam) instytucję tzw. “męża do wynajęcia”. Świetna sprawa i fajna alternatywa dla mojego do tej pory niezastąpionego katalogu stron www.

Szczerze mówiąc, na początku trochę obawiałam się o to, jak sam “proces naprawczy” będzie wyglądał, i czy za te parę groszy ktoś mi przypadkiem nie narobi więcej szkód, niż pożytku, ale… myliłam się zupełnie! Bo to, co dla mnie jest poważnym problemem, dla przeciętnego mężczyzny jest taką drobnostką, że aż nie wie, czy ma się ze mnie śmiać, czy przeze mnie płakać… A jak to wyglądało? Pan przyszedł, spytał, w czym rzecz, naprawił mi spłuczkę, skasował, uwaga, 30 zł (sic!) i spokojnie wrócił do domu, zostawiając mnie z szeroko otwartymi ze zdziwienia ustami i możliwością bezproblemowego korzystania z toalety.

Do drobniutkich usterek mężowie do wynajęcia nadają się więc idealnie, ale w dalszym ciągu nie wiem, czy odważyłabym się wypróbować ich, mając np. zepsutego mojego ukochanego macbooka…

Coraz częściej zaczynam jednak zastanawiać się, czy nie lepiej mieć u boku jakiegoś stałego partnera, wszak razem przez życie łatwiej jest iść (tak niby mówią…). Przynajmniej, zawsze miałabym wsparcie w takich codziennych, życiowych sprawach + kogoś do rozmowy. Na razie jednak górę bierze u mnie dusza wiecznej imprezowiczki, której jedynym dobrym mottem życiowym jest “carpe diem”. Ech… czy to kiedyś się zmieni?

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 7.7/10 (liczba ocen: 7)


Liczba komentarzy do artykułu: 1

  1. avatar

    ten katalog wygląda jak książka rodem z PKT, jest ok 🙂 dodam wpisy i dzieki za art.

    VA:F [1.9.18_1163]
    Rating: +1 (from 1 vote)

Skomentuj ariadna