Męskim okiem – szał zakupów

zakupyWedług obiegowej opinii, kobiety mogą kupować bez opamiętania. Może istnieje jakiś dzienny, lub tygodniowy limit wydatków? Tutaj właśnie jest pies pogrzebany. Zapomnijcie o tym. Dla większości kobiet zakupy kończą się wtedy, kiedy kończy się limit na karcie. Pół biedy, jeżeli ta karta należy do niej, gorzej kiedy rzecz dotyczy jej męża, chłopaka itd. Większość kobiet uwielbia zakupy, a godziny spędzone w sklepie wydają się dawać im olbrzymią satysfakację. W przeciwieństwie do ich partnerów, którzy służą jako sponsorzy i tragarze w jednym, one czują się w galerii handlowej jak ryba w wodzie.

Reklama

Centrum handlowe stało się świątynią konsumpcji. W końcu wszystko można tam załatwić. Zakupy, obiad, kino, mycie samochodu – wszystko w jednym miejscu, szybko i wygodnie. Dlatego wiele kobiet stosuje to jako wymówkę: „Kochanie, zrobimy zakupy, kupimy dla Ciebie nowy krawat, zjemy szybki lunch, pójdziemy do kina…”. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie fakt, że samo przejście obok wystawy sklepowej wywołuje u nich dreszcze i skrajne podniecenie. Wielu mężczyzn czuje się w takiej sytuacji niezręcznie. Okazuje się, że pomimo pełnej szafy potrzebują nowej sukienki, następnej pary butów, lub torebki. Buty są szczególnie ciekawym przypadkiem, wygląda bowiem na to że nie ma limitu posiadania. To wszystko daje mężczyznom do myślenia skłaniając do jakże głębokiej refleksji: „Co ja tu robię?”, kiedy drepcze niczym wierny pies za swoją partnerką. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zazwyczaj trwa to godzinami. W końcu jak szaleć, to szaleć.

Gdyby spojrzeć na to logicznie, to w tym szaleństwie jest metoda. Przeciąganie tak prozaicznej dla większości mężczyzn czynności jaką są zakupy, jest bardzo przemyślanym działaniem. Po pierwsze mężczyzna jest zmęczony i zdezorientowany, tak więc łatwiej wyciągnąć od niego… kartę kredytową. I tu dochodzimy do drugiego punktu. Można powiedzieć „clou programu”. Dlaczego karta, a nie gotówka? Bardzo proste. Plastik ma to do siebie, że transakcje są szybkie, proste i wygodne. Problem pojawia się dopiero następnego dnia, kiedy zauważamy brak pokaźnej sumy na koncie. Nazywając rzeczy po imieniu, moża spokojnie stwierdzić, że większość kobiet to zakupocholiczki. No teraz mi się dostanie. Zakupocholizm to uzależnienie jak każde inne. Ludzie nim dotknięci (ciekawe, że w większości są to kobiety) potrafią kupować bez umiaru. Na pewno częścią odpowiedzialności można zrzucić na dzisiejszy świat. Liczy się jak wyglądasz i co masz. Zadbany wygląd, nienaganna sylwetka i modny ubiór to absolutna podstawa. Stąd też bierze się problem związany z pragnieniem ciągłego kupowania. Myślenie życzeniowe na zasadzie „muszę to mieć, nie mogę być gorsza niż moje koleżanki” jest trochę jak błędne koło. Sądzę, że problem jest częściowo do rozwiązania. Panowie po pierwsze pozwólcie kobietom na samotne (bądź też z przyjaciółkami) wyprawy zakupowe. Po drugie, pod żadnym pozorem nie dawajcie swoich kart. Może nie jest to genialne rozwiązanie, ale na pewno skuteczne. Nie można dać się wykorzystać, nawet w imię miłości.

Jeśli dziewczynę bardziej niż randka z Tobą, kręcą zakupy, to radzę zastanowić się  nad bardziej radykalnymi rozwiązaniami. W końcu to, że jest zakupocholiczką doprowadzi nie tylko do końca waszego związku, ale także do wydrenowania wszystkich środków na twoim koncie. Polecam portale randkowe, zawsze można spróbować odnaleźć inną partnerkę.

Stopka autorska: portale randkowe – http://www.swatka.pl

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz