Piły tarczowe i ich zadanie

Piły tarczowe pracowały na pełnych obrotach kiedy duże, czarne jak smoła audi z równie czarnymi szybami podjechało pod budynek tartaku. Z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn ubranych w skórzane kurtki i czapki bejsbolówki. Stanęli przy samochodzie i wyciągnęli papierosy. Przez kilka minut stali i palili rozmawiając.

Reklama

Ktoś, kto podsłuchiwałby ich z dalszej odległości mógłby wyłapać słowa takie jak dług, pieniądze czy transakcja. Ale też piły tarczowe, kije albo podwieszanie. Ogólnie jednak niewiele zrozumiałby z tej rozmowy, która prowadzona była przez ludzi wprawionych w innego rodzaju działalności niż wystąpieniach publicznych.

Mężczyźni zresztą sprawiali wrażenia takich, którzy dobrze zdają sobie sprawę z tego, że ich zadaniem jest wykonywać polecenia innych, a nie wykazywać się własną inicjatywą. Dlatego jedynie pokiwali głową, kiedy z tartaku wyjrzał człowiek podobny w wyglądzie do nich i krzyknął, że piły tarczowe się grzeją i powinni zaczynać.

Stojący i palący przy samochodzie zdawali sobie sprawę z tego, że to nie od nich zależy, kiedy będzie można zaczynać. Jeden z nich wyciągnął telefon z kieszeni dżinsów i przyłożył do ucha.

I znowu postronny obserwator niewiele zrozumiałby z rozmowy, którą prowadził. Mógłby co najwyżej usłyszeć, że czekamy i że piły tarczowe się grzeją. Ogólnie – nic nowego, ponadto, co już by wiedział.

Kiedy jednak mężczyzna w skórzanej kurtce schował telefon na powrót do kieszeni, sytuacja jakby się zmieniła. Tryb oczekiwania zastąpiony został trybem działania. Mężczyźni podeszli do bagażnika swojego audi i otworzyli go. Sięgnęli do środka i jednym ruchem wyciągnęli z wnętrza jakieś związane ciało.

Ciało, które jeszcze żyło, co postronny obserwator mógłby poznać po dochodzących z oddali dźwiękach i wykonywanych przez nie ruchach. Ciało wiło się i wierzgało, ale nie miało szans uwolnić się z żelaznego uścisku mężczyzn.

Kilka minut po tym, jak mężczyźni weszli do tartaku pod budynek podjechał jeszcze jeden samochód. Tym razem był to kabriolet w żółtym kolorze. Wysiadł z niego elegancki człowiek, w którym postronny obserwator mógłby rozpoznać celebrytę z pierwszych stron plotkarskich gazet. Mężczyzna wszedł do tartaku.

Gdyby postronny obserwator mógł wejść tam za nim, trafiłby na specyficzną scenę: celebrytę wrzeszczącego na trzech drabów pochylonych nad leżącym na ziemi ciałem i wymachującego pistoletem trzymanym w dłoni. Gdyby jedynie słyszał, co dzieje się w tartaku, usłyszałby: – Mieliście go postraszyć, żeby podpisał umowę, a nie ucinać mu obie dłonie!

Źródło: artykuł powstał we współpracy z firmą Leitz – piły tarczowe, frezy

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 9.0/10 (liczba ocen: 2)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz