Po co nam soczewki jednodniowe?

Soczewki jednodniowe, ale też te, które można nosić dłużej, pojawiły się na rynku wraz z rozwojem społeczeństwa konsumpcyjnego. I wraz z nim się zmieniły.

Reklama

Okulary czy soczewki?Historia sięga połowy dziewiętnastego wieku i wiąże się z angielskim astronomem. Zaplątany jest w nią również niemiecki psycholog, a także kilka innych osób. W końcu jednak prowadzi do 22 letniej kobiety z Nowego Jorku, która jako pierwsza prezentuje soczewki jednodniowe (ok, może nie do końca jednodniowe, po prostu soczewki) w Towarzystwie Optometrycznym w tymże mieście. Jest rok 1930 i okulary należą do atrybutów osób starszych, nudniejszych i mniej pociągających. Soczewki kontaktowe, które zdaniem pani Grace Robin są całkowicie wygodne, mogą rozwiązać wiele problemów z niską samooceną.

Drogie, użyteczne, cenne

Nowinka przychodzi z Niemiec i szybko zdobywa popularność. Przynajmniej wśród tych, których na nią stać. Soczewki kosztują 50 ówczesnych dolarów za parę, co w przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza oznacza cenę prawie 650 dolarów. W ciągu siedmiu lat około 4 tysięcy osób wchodzi w ich posiadanie. Cena spada do 36 dolarów, jednak rośnie koszt badań, które trzeba przejść przed zakupem. W sumie to 150 dolarów (2 250 dolarów wg dzisiejszych cen).

Jaką wartość miały ówczesne soczewki? Można się o tym przekonać zerkając do New York Times’a z listopada 1937 roku. Można tam znaleźć ogłoszenie, w którym ktoś prosi o zwrot torebki zawierającej pudełko ze szkłami kontaktowymi. Znaleźne – 10 ówczesnych dolarów (150 dzisiejszych). To raczej nie były soczewki jednodniowe, raczej takie, które stanowiły długoterminową inwestycję. Warto bowiem pamiętać o tym, że w tamtych czasach wynagrodzenia nie przekraczały 100 dolarów miesięcznie. Zakup soczewek oznaczał więc spory wydatek.

A teraz zmieniamy kolor oczu…

Tak było ponad siedem dekad temu. Dziś soczewki jednodniowe i każde inne są znacznie tańsze. Można je mieć za kilkadziesiąt złotych. Kiedy się zgubią, nikt nie daje ogłoszeń do prasy. Zmienił się rynek i zmieniło się przeznaczenie szkieł. Owszem, ciągle jeszcze służą tym, którzy mają problemy ze wzrokiem, jednak coraz częściej stają się elementem mody. Ozdobą, która ma podkreślić kolor oczu albo nadać im nowego. Albo zmienić wygląd osoby, która je nosi. Przy zerowym efekcie korekcyjnym.

Warto zwrócić uwagę na tę ewolucję, ponieważ dość dobrze pokazuje czym różni się dzisiejsze społeczeństwo konsumpcyjne do społeczeństwa tkwiącego w okowach fordyzmu lat dwudziestych i trzydziestych. W tamtym czasie większość przedmiotów, także soczewki jednodniowe i wszystkie inne, miały wartość użytkową. Dla większości ludzi (poza wąską elitą finansową) były przydatne tak długo, jak były przydatne.

Dzisiaj soczewki jednodniowe kupowane są masowo przez nastolatki, które po prostu chcą zmienić sobie kolor oczu. Albo upodobnić się do bohaterek filmów rysunkowych. Starsi kupują je, bo chcą wyglądać modnie. Coraz mniejszy jest udział transakcji dokonywanych przez tych, którzy po prostu chcą poprawić ostrość widzenia.

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 9.5/10 (liczba ocen: 2)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz