Złoto, czyli paciorki XXI wieku

Piętrzące się pod sufit, twarde i błyszczące sztabki złota, czyli bezpieczny raj w czystej postaci. Przynajmniej w wyobrażeniach. W rzeczywistości złota klatka, pułapka, w którą wpadają inwestorzy opierający się przede wszystkim na emocjach.

Zdaniem ekspertów tak jest zawsze. Jeśli na świecie szaleje kryzys, a bezpieczne wydają się tylko niektóre aktywa, inwestorzy rzucają się na nie bez świadomości konsekwencji swoich czynów. A przecież zawsze trzeba wiedzieć, kiedy przychodzi moment, żeby powiedzieć sobie: hola, hola, kolego.

O świadomość tego momentu trudno zwłaszcza u tych, którzy inwestują w złoto. I to niezależnie od tego, czy chodzi o sztabki złota, monety bulionowe czy papiery wartościowe oparte o ten kruszec. Bo zawsze chodzi o prymitywną magię, która wiąże się z tym surowcem.

Kupujący złoto łączą inwestycje z pasją. Mogą godzinami przekonywać o tym, dlaczego nie ma bańki na złocie i że cena 1,8 tys. dolarów za uncję to właściwie okazja (tak samo będą mówić też ci, którzy na nich zarabiają, ale to zupełnie inna sprawa).

Postawę tę opisuje cytowany przez New York Timesa wiceprzewodniczący jednego z funduszy inwestycyjnych: – Kto kupuje złoto, zakłada, że wszystko idzie w złym kierunku i już zawsze będzie kryzys. To wiara nieomal teologiczna.

Złoto staje się czymś w rodzaju współczesnych paciorków, za które można kupić nawet cały Manhattan. Ale ci, którzy sprzedają złoto wiedzą, że to tylko błyskotka, nic więcej.

Sztabki złota i udziały w funduszach opartych na kruszcu idą więc jak świeże bułeczki. Za 1,5 tys., 1,7 tys., nawet 1,9 tys. dolarów za uncję – wszystko jedno, bo i tak będzie gorzej, czyli dla posiadaczy kruszcu – lepiej.

Problem w tym, że inwestor musi myśleć racjonalnie. Co z tego, że sztabki złota wyglądają ładnie, skoro są bezużyteczne? Co z tego, że ceny rosną, skoro mogą zacząć spadać? Co z tego, że dzisiaj jest źle, skoro pojutrze może się poprawić?

Tylko 11 proc. całego złota wykorzystywane jest w przemyśle. Złoto nie jest wykorzystywane tak, jak ropa naftowa, gaz czy węgiel. A koszt jego produkcji jest wysoki. Co więcej, rynek złota jest niesamowicie płynny.

Wszystko dzięki funduszom inwestycyjnym, które sprzedają papiery wartościowe oparte na złocie. Niepotrzebne są sztabki złota, wystarczy kilkaset złotych wolnych środków i gotowe. Tyle, że skoro coś jest łatwo kupić, to równie łatwo można to sprzedać. A to znaczy, że gdy wydarzy się coś, co zachwieje wiarą w złoto, może ono stracić bardzo dużo na wartości.

Czasem jednak trzeba kupić coś, co uznawane jest za bezpieczne aktywa. Takie, jak złoto. Wówczas trzeba wiedzieć, kiedy uciekać. Bo jeśli ktoś w końcu powie – sprawdzam – i zapyta o realną wartość paciorków, które Indianie dostali za swoją wyspę, może okazać się, że bezpieczna przystań jest tak samo wzburzona, jak otaczający ją ocean. Wtedy sztabki złota będą tylko niepotrzebnym obciążeniem, które pociągnie inwestora na dno.

źródło : http://www.coinart.pl/

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 10.0/10 (liczba ocen: 1)


Liczba komentarzy do artykułu: 1

  1. avatar
    Szybkie tłumaczenie Odpowiedz 29/01/2013 o 13:56

    Jak mawiali potomkowie Abrahama – jeżeli inwestować, to tylko w złoto lub nieruchomości. Zgadzam się z autorem.

    VA:F [1.9.18_1163]
    Rating: 0 (from 0 votes)

Dodaj komentarz