Uszczelki w biurze rachunkowym

uszczelki gumowe Główny księgowy siedział przy swoim ogromnym biurku marszcząc czoło. Jedną ręką pocierał kark, drugą stukał bezsilnie w blat potężnego, dębowego biurka, a w trzeciej obracał gumowy przedmiot. Był w kropce.

To nie było uczucie, które by lubił. Przeciwnie, jeśli trwało zbyt długo, doprowadzało go do furii. Ale też zwykle nie miał powodów do tego, żeby tak się czuć. Owszem, zdarzały się problemy, których rozwiązanie było skomplikowane, trudne, nieoczywiste i pracochłonne. Ale w zdecydowanej większości przypadków zawsze udawało mu się sprawę rozwikłać.

Reklama

Tyle, że zwykle chodziło o skomplikowane zagadnienia prawno-finansowe. A nie o jakieś uszczelki.

To była kompletnie nowa kwestia. Kiedy przynieśli mu notatkę z opisem problemu, miał problem ze zrozumieniem, o co chodzi. Siedział na kanapie w gabinecie i próbował wyobrazić sobie te filtry, pompy i zawory, jednak przed jego oczyma nic się nie pojawiało. Zupełna pustka, tak jakby ta dziedzina życia kompletnie go nie dotyczyła.

Bo przecież nie dotyczyła. Nie było jego zajęciem biegać po łazience i wymieniać te całe uszczelki. Ani odkręcać zaworów przy użyciu klucza francuskiego. Do tej pory nie musiał mieć nawet świadomości istnienia tego rodzaju czynności. I nie miał.

Dopiero ta notatka uświadomiła mu, że o całym obszarze życia związanym z hydrauliką nie wie naprawdę nic. Dlatego teraz obracał w dłoniach przyniesione mu przez asystenta zestawy uszczelek. Rzucał jedną na blat biurka, potem drugą i sięgał po trzecią. Jak mu wyjaśniono w notatce służbowej, uszczelki wchodziły w skład jakiegoś urządzenia, które pompowało wodę do głównego układu zasilania jego biura. I zużyły się, w związku z tym ktoś musiał je wymienić albo naprawić. Tyle, że nikt tego nie potrafił.

Główny księgowy dałby sobie uciąć jedną z trzech rąk, że nie miał pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak główny układ zasilania. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Ale… Ale ktoś przecież musiał zatwierdzić plany konstrukcyjne i podpisać dokument, na którym znajdowała się informacja o takim układzie. A tym kimś był właśnie on.

Czyżby przegapił wszystko, co wiązało się ze stroną techniczną jego biura? Mogło się tak zdarzyć. Był przecież niezwykle zajętym człowiekiem, od którego zależał los wielu przedsiębiorstw, a tym samym ich pracowników. Raczej nie zawracałby sobie głowy całą tą hydrauliką, pompami i uszczelkami. Pewnie podpisał bez zagłębiania się w treść tego, co podpisuje.

To właśnie go niepokoiło. Bo skoro już raz podpisał coś, na czym się nie znał, to sytuacja mogła się powtórzyć. Tu chodziło jedynie o uszczelki i krany, ale kiedy indziej rzecz mogła dotyczyć znacznie poważniejszych kwestii.

A jeśli gdzieś istnieją jakieś regulacje prawne, których nie zna? I podpisze dokument, który sprawi, że jakaś firma upadnie? Dla głównego księgowego taka sytuacja była wykluczona. Nawet najdrobniejszy błąd mógł pozbawić jego biuro reputacji firmy, która nigdy się nie myli.

Dlatego teraz tak bardzo irytowała go cała ta hydrauliczna, wodna i rurowa afera. Ktoś mógłby zająć się tymi uszczelkami i uwolnić jego głowę od tej sprawy. Miał bowiem jeszcze dużo do zaksięgowania.



Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz