To nie są żarówki led. Na Filipinach domy oświetlają zasilane energią słoneczną urządzenia zrobione z plastikowych butelek. Projekt „Liter of Light” uruchomiono po to, żeby walczyć z rosnącymi kosztami energii elektrycznej w tym kraju. Zyskać ma 12 milionów rodzin.
Najpierw sprywatyzowano sektor energetyczny. Potem okazało się, że w kraju, gdzie 40 proc. populacji żyje za mniej niż 2 dolary dziennie coraz więcej ludzi nie stać na korzystanie z elektryczności. Ceny wystrzeliły, w przeciwieństwie do dochodów ludzi. W domach pojawiły się świece, ogniska i ciemne, oszczędne żarówki.
Nawet 12 milionów rodzin
Projekt Liter for Lighter (angielska gra słów, liter to butelka plastikowa, lighter oznacza jaśniej) objął początkowo 25 tys. rodzin o najniższych dochodach. Ludzie dostali energooszczędne żarówki zasilane promieniami słonecznymi, wykonane z pozostałości po plastikowych butelkach. Nie są to żarówki led, ale coś zupełnie innego.
Docelowo program, który wystartował w 2011 roku i jest prowadzony przez jeden z filipińskich ngosów, ma objąć milion budynków, w których łącznie mieszka 12 milionów rodzin. Wszyscy bez dostępu do energii elektrycznej, a co za tym idzie – źródła światła.
Rosnące rachunki, rosnące zagrożenie
Wielu z beneficjentów korzystało w przeszłości z elektryczności. Po prywatyzacji sektora energetycznego nie było ich jednak stać na opłacanie rosnących rachunków, w związku z czym odcięto im dostęp prądu.
Jak to działa w praktyce? Do produkcji żarówek wykorzystywane są plastikowe butelki. Napełnione są specjalnym płynem, który pochłania światło słoneczne w ciągu dnia. Wieczorem oddaje je z mocą równą mniej więcej 55W. To nie wymagające wielkich nakładów żarówki led. To coś, co każdy może zrobić samodzielnie, wykorzystując młotek i co tam jeszcze ma pod ręką. Koszt takiej żarówki to jeden dolar.
O całej sprawie pisze między innymi dziennik The Guardian. Cytuje jednego z mieszkańców Manili, który przyznaje, że przed wdrożeniem projektu miał problem z ciemnością. Przed wejściem do jego budynku było tak ciemno, że nic nie było widać. Nie to jednak sprawiało największy problem. Rzeczywistym wrogiem był strach. Dzieci bały się wychodzić po zmroku, w obawie przed napadem. Po zamontowaniu żarówki z butelki sytuacja zmieniła się całkowicie.
Pomysł rodem z Brazylii
Pomysł, żeby wykorzystywać tego rodzaju żarówki nie jest nowy. Po raz pierwszy pojawił się dekadę temu w Brazylii. Z pomocą studentów renomowanego MIT udało się opracować zasilaną światłem słonecznym żarówkę, która nie wymaga elektryczności. Żarówki led? Te mogłyby się sprawdzić, gdyby nie pobierały prądu i były tańsze.
Warto dodać, że program kreuje także miejsca pracy. Przy szkoleniach i dostawach tego rodzaju żarówek znalazło zatrudnienie 20 osób. Niby nie dużo, jednak zawsze coś, zwłaszcza w tak biednym kraju, jakim są Filipiny.
Także w Europie?
Także w Europie rosnące koszty energii są coraz większym problemem. Na razie radzimy sobie z efektami prywatyzacji sektora energetycznego kupując żarówki led czy wykorzystując inne rozwiązania energooszczędne. Kto wie jednak, czy już wkrótce nie pojawią się u nas żarówki z butelek?
Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!