Nadchodzi piąta generacja. Mowa jednak nie o którymś z popularnych modeli samochodów, ale o chińskich przywódcach. Czy pasuje do nich określenie – beton? A może to reformiści? Nic z tych rzeczy, Xi i Li to realistyczni pragmatycy.
Kiedy we Francji kandydaci na urząd prezydenta próbują przekonać do siebie lud, a w USA pretendenci do Białego Domu walczą o głosy elektorów w wybranych stanach, w Chinach odbywa się aksamitne przekazanie władzy. Na główną scenę wchodzi tzw. piąte pokolenie przywódców uosabiane przez panów Xi i Li.
Beton skupiony na inwestycjach
W przeciwieństwie do krajów zachodu, Chińczycy hołdują zasadzie kolektywnego sprawowania władzy. Oczywiście, jest pierwszy sekretarz, premier, a nawet prezydent, jednak decyzje podejmowane są wspólnie, w ramach liczącego dziewięć osób Stałego Komitetu Biura Politycznego KPCh. W komitecie obowiązuje zasada konsensusu, chociaż o jego pracy wiadomo niewiele.
Wiadomo natomiast, że – o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem – na czele tego ciała stanie wkrótce dwóch ludzi. Pan Li i pan Xi. Chociaż może się wydawać, że czołówka KPCh to beton, jakich mało, w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
Infrastruktura, praca, kompromisy
Obaj przyszli liderzy to politycy podobni do tych, których znamy z zachodu. Tyle, że znacznie bardziej konkretni. Walka o władzę nie wymaga od nich przypochlebiania się wyborcom, ale umiejętnego lawirowania w ramach struktury partyjnej. Skupiają się na rzeczach, które można załatwić: inwestycjach, budowie infrastruktury czy niwelowaniu różnic w dochodach ludzi.
Chociaż z punktu widzenia Europy może się wydawać, że chiński system premiuje ludzi miałkich, aparatczyków bez właściwości, tak naprawdę premiuje ludzi umiejących wypracować kompromis i budować swoją pozycję.
A także takich, którzy zmieniają zdanie, wtedy gdy okazuje się, że sytuacja tego wymaga. Jak pokazuje najnowsza historia Chin taka postawa na dłuższą metę się opłaca. Gdyby w Państwie Środka rządził beton, raczej nie byłoby takiego rozwoju tego kraju.
Rewolucja kulturalna a beton
Li Keqiang, który prawdopodobnie zostanie premierem Chin swoją karierę zaczynał w trakcie Rewolucji Kulturalnej. Został nawet odznaczony za wyjątkowe znawstwo myśli przewodniczącego Mao.
Z kolei Xi Jinping, przyszły prezydent, pochodzi z wysoko postawionej w hierarchii partyjnej rodziny. Jego ojciec był szefem propagandy w latach sześćdziesiątych. Jako sprawny maoista młody Xi osiągnął szybko wysoką pozycję. Wykorzystując zamieszanie w czasie Rewolucji Kulturalnej.
Aparatczycy czy pragmatycy?
Obaj szybko zmienili swoje podejście do rzeczywistości, zamieniając wiarę w ideały Mao na wiarę w siłę pieniądza (chociaż Xi nigdy w nie nie wierzył, jak można dowiedzieć się z depeszy ujawnionej przez Wikileaks, uważał, że jedyną szansą na przeżycie rewolucji jest stać się czerwieńszym niż czerwień).
Tak nie postępuje beton, ale ludzie pragmatyczni i nastawieni na realizację celów. Xi uważany jest też za silną osobowość, co nie pasuje do wizerunku aparatczyka, jak często wyobrażamy sobie członków chińskiego politbiura.
Stopka autorska: beton – http://gryczka.com/main.html
Zostaw komentarz