Niedzielny kibic

Wrocławski stadion cieszy się sporą popularnością mieszkańców. Na mecze przychodzi coraz więcej Wrocławian. Jednak ostatni mecz Śląska pokazał, że nie każdy chce kibicować do samego końca.

Reklama

Ważny mecz

piłkarzeW niedzielę 26.02.2012 roku miał rozegrać się ważny mecz dla Śląska. Jako lider tabeli przyjmował u siebie trzecią (wówczas) drużynę ekstraklasy, Legię Warszawa. Mecz miał być ukoronowaniem dobrego sezonu Śląska Wrocław i potwierdzeniem wysokiego statusu w tabeli. Wygrana wydawała się łatwiejsza, bo przeciwnik był świeżo po przegranej ze Sportingiem Lisbona. Na marginesie mówiąc, był to ostatni mecz Legii w Lidze Europejskiej. Postanowiłem więc zabrać swojego kumpla, który jeszcze nie był na meczu, aby zobaczył prawdziwe widowisko. Niestety zobaczył totalną klęskę…

Dobre nastroje

Sławek jest księgowym z zawodu i ostatnio ma nawał pracy z formularzami PIT. Wiadomo, kampania podatkowa.  Powiedziałem mu, aby chociaż w niedzielę się rozerwał i rzucił w diabły program do rozliczania PITów 2011. Nie musiałem długo go namawiać i już wkrótce jechaliśmy autobusem na stadion. Na ulicach i przystankach było zielono. Atmosfera była przednia. Byliśmy gotowi na dobry pojedynek.

Na stadionie było jeszcze lepiej. 35 000 widzów przyszło obejrzeć mecz. Ludzie skandowali i śpiewali. Ultrasi przygotowali zacny spektakl na trybunach. Pomimo zimnego wiatru, wszyscy byli rozgrzani od emocji. Zawodnicy wyszli na boisko i sędzia rozpoczął mecz gwizdkiem.

Zimny prysznic

Dobre nastroje nie trwały długo. Pierwsza minuta była pierwszym ciosem dla Śląska. Janusz Gol odebrał piłkę Ślązakom i po akcji sam na sam z Kelemenem strzelił bramkę dla Legii. Trybuny zamilkły na moment, ale kibice zaczęli dopingować swoich, by się odegrali. Niestety piłkarze Śląska nie mogli przebić się przez solidną obronę legionistów. Sami zaś wydawali się rozbici na swojej połowie i po kwadransie Gol miał już na swoim koncie dwie bramki. Morale na stadionie drastycznie spadło, ale przed nami było jeszcze sporo czasu. Wszyscy wierzyli, że Śląsk Wrocławsię obudzi z letargu.

Niestety później było już tylko gorzej. W 35. minucie z boiska zszedł Pietrasiak skarcony czerwoną kartką przez sędziego. Kare za faul wymierzył również Serb Danijel Ljuboja, który strzelił z rzutu wolnego trzeciego gola dla Legii. Przegrywaliśmy 3:0, grając w dziesiątkę.

Druga połowa potwierdziła tylko dominację Legii na boisku i na 20 minut przed końcem meczu straciliśmy czwartego gola.

Prawdziwi kibice zostają do końca

W przerwie kibice głośno komentowali wydarzanie z pierwszej połowy. Nigdy do głowy by im nie przyszło, że będą świadkami takiego pogromu. Sławek oglądał mecz jak zahipnotyzowany i dopingował Śląsk ze wszystkimi. Przeżywał mecz jak rasowy kibic i mimo kiepskiej gry naszych, cieszył się, że może być na stadionie i wspierać Śląsk swoim zaangażowaniem.

Zaraz wróciliśmy na stadion, by obejrzeć drugą połowę. Po czwartym golu straciliśmy nadzieję na wygraną, ale dopingowaliśmy naszych piłkarzy, by chociaż zmniejszyli dystans bramek. Z przykrością zauważyliśmy, że spora grupa kibiców zaczęła opuszczać stadion. Ja rozumiem, że można wyjść z kina będąc na kiepskim filmie, ale z meczu? Ze swoimi trzeba być do końca. Nawet Sławek, totalny świeżak na stadionie to rozumiał. Tu i ówdzie któryś z kibiców wołał to niedzielnych kibiców hasła w stylu:

„Fajnie, że wpadliście. Przyjdźcie ponownie”

„Miło było was poznać.”

„Przyjdźcie jak będziemy wygrywać.”

Podobało mi się zachowanie kibiców. Bez obelg potrafili uświadomić „uciekinierom”, że na meczu trzeba zostawać do końca bez względu na wynik. Tego oczekują gracze, którzy dla nas rozgrywają mecze na stadionach. Ze Sławkiem zostaliśmy do końca, a po meczu jeszcze długo gadaliśmy o tym spotkaniu przy piwku. Sławek zadeklarował się, że na kolejny mecz przyjdzie na 100%. Ja mu wierzę.

Stopka autorska: program do rozliczania PITów 2011 – http://www.pitpro.pl

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz