Jakie krzesła kuchenne wybrać?

To może być trudne zagadnienie. Bo chociaż krzesła kuchenne wydają się być bardzo prostym produktem, ich wybór może wprawić w prawdziwe zakłopotanie.

Reklama

Najpierw staniemy przed wyborem związanym z liczbą takich krzeseł. Pierwszą myślą będzie – kupować tyle, ile się zmieści. Ale zaraz pojawi się druga. Że przecież lepiej zaoszczędzić i kupić mniej. Bo ile razy krzesła kuchenne są w ogóle używane przez ilość osób większą niż liczba domowników? Powiedzmy… pięć razy w roku. Na święta, urodziny lub imieniny i wtedy, kiedy odwiedza nas rodzina z innego miasta. Poza tym stoją krzesła i się kurzą, dodatkowo zajmując nam miejsce w mieszkaniu. Więc lepiej mniej?

Tyle tylko, że te pięć wizyt jednak się odbywa. To na czym będą siedzieć? Pożyczymy krzesła kuchenne od sąsiadków! To jakiś pomysł. Pytanie, czy sąsiedzi takie krzesła mają? Bo może również liczą na uprzejmość innych. A poza tym, kto w dzisiejszych czasach zna swoich sąsiadów. Osobna sprawa czy sąsiedzi będą na tyle życzliwi, że będą nam te krzesła pożyczać kilka razy w roku i rok po roku.

To może jednak więcej. Do liczby domowników dodajmy dwa i jakoś się zbilansuje. Jak będzie potrzeba więcej, postawi się krzesła składane. Problem rozwiązany.

Ale coraz bliżej – następny dylemat. Krzesła kuchenne są bardzo różne. Metalowe, drewniane, a nawet z tworzyw sztucznych. Na co w takim bądź razie się zdecydować? Trudno powiedzieć, bo każde mają swoje wady i zalety. Metalowe wydają się solidniejsze, ale drewniane lżejsze. Z drugiej strony na metalowych dzieci nie będą się huśtać. Ale za to podłoga może się porysować. A które są tańsze? Więc te wybierzemy. Problem rozwiązany.

Tyle, że nie całkiem. Jest przecież jeszcze kwestia oparcia i siedziska. Czyli tego, czy wolimy wygodę czy zdrowie. A może niekoniecznie? Miękkie siedzenie nie znaczy wcale, że będzie niezdrowo. Pod warunkiem, że nie będzie zbyt głębokie. To samo z oparciem. Jeśli zdecydujemy się na twarde, zrobione z rurek – gwarantujemy sobie niewygodę. To co? Miękkie, zdecydowanie. Stawiamy na wygodę.

Chyba, że przyjedzie ta ciotka z Białegostoku. Wtedy damy jej krzesło twarde. Takie bez oparcia. Bo co nam będzie głowę zawracać i poduszki zużywać. Bo tak poza tym, to chyba się udało. Mamy wybrane krzesła kuchenne i zabieramy się do gotowania.

źródło: Home Gardean Art – meble dla gastronomii



Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz