Metafizyczny obraz śmierci i życia po życiu

obraz śmierciLęk przed śmiercią jest tak naprawdę lękiem przed nieznanym. Powyższe zdanie jest dobrym wyjściem do rozpoczęcia rozważań na temat śmierci jako takiej i wizji życia po życiu. Człowiek od samego początku istnienia starał się uniknąć śmierci w każdy możliwy sposób. Widać to tym bardziej w dzisiejszych czasach, kiedy to w kulturze masowej, gloryfikującej raczej fizyczną niż duchową część naszego istnienia, pojęcie śmierci, nierozerwalnie kojarzone z pojęciem starości zostało przez nie zastąpione. W skrajnych przypadkach przez liczne operacje plastyczne wiele kobiet i mężczyzn próbuje odwrócić procesy starzenia podnosząc sobie powieki, wycinając zbędne fragmenty skóry czy wszczepiając ciała obce w miejsca, które powinny być wybrzuszone, ale z wiekiem się zapadły. W gonitwie za młodością uciekają przed śmiercią, bo młodzi ludzi nie umierają, młodzi ludzie są nieśmiertelni.

Reklama

Kiedyś nie było tej możliwości, żeby pozostać młodym, kiedyś uciekano przed śmiercią zaraz po tym jak się umarło: wizja raju, ogrodu, życia po życiu przeciwstawiona wizji zaprzestania istnienia. Nawet wizja piekła niesie za sobą dodatkową informację: kara – owszem, cierpienie – owszem, ale nie brak istnienia i to „nie brak” przez całą wieczność. Idąc za tą myślą, można dojść do przekonania, że śmierci jako takiej nie ma, że śmierć to tylko początek. Ta świadomość wyzwala człowieka od strachu. Owszem, boimy się potępienia, bo kto chciałby przez wieczność znosić mąki piekielne, ale już nie boimy się śmierci.

Nawet pojęcie reinkarnacji sprowadza się do podobnego stwierdzenia, że śmierć nie oznacza końca istnienia, ale nie będę się zagłębiać w ten temat i pozostanę raczej w naszym kręgu kulturowym.

Skoro jednak doszliśmy do wniosku, że śmierci jako takiej nie ma, ponieważ stanowi ona tylko przejście do kolejnego etapu (i jest to zdanie potwierdzane wielokrotnie z ambon kościołów różnych wyznań), to dlaczego nadal pojęcie to jest tak przerażające dla wielu z nas? Analizując to pytanie, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że najbardziej boimy się tego, że po śmierci, w tym życiu po życiu, wszystko będzie wyglądać inaczej: my, nasi bliscy. Czy to nadal będzie ta bliska nam osoba i czy będzie nas łączyć to samo uczucie jakie łączyło nas przed śmiercią? Pytanie o podobnej treści możemy znaleźć w Ewangelii Świętego Łukasza (Łk 20,27-38), tak więc można uznać, że nie tylko autorka tego artykułu miała podobne wątpliwości.

Jesteśmy tak związani z naszą fizyczną formą, że świadomość, iż po naszej śmierci, będą kondolencje, a w niedługim czasie przestanie ona istnieć napawa nas przerażeniem. Czy to nie był powód, a przynajmniej jeden z powodów mumifikacja ciał w starożytnym Egipcie? Starożytny Egipcjanin wierzył, że będzie kontynuował życie w zaświatach, lecz aby było to możliwe musiało przetrwać jego imię (inskrypcje na grobowcu, stalach i posągach) oraz ciało.

Adi Śankara czyli Pierwszy z Śankarów twierdził, że nie ma różnicy pomiędzy doświadczającym, doświadczanym, czyli światem a Brahmanem, czyli bezosobowym aspektem Absolutu, duszy kosmicznej. Bóg przenika cały świat i wszystkie istoty. Ciało przechodzi cykl narodzin i śmierci, ale atma (świadomość) jest wieczna. Narodziny i śmierć dotyczą tylko ciała.

Analizując pojęcie śmierci można dojść do różnic w jej pojmowaniu przez ludzi z tych samych kręgów kulturowych. Śmierć jest postrzegana, jako „twoja śmierć” i „moja śmierć”. Trywializując całe zagadnienie, można dojść do wniosku, że zasadniczo „twoja śmierć” jest nieunikniona, ale w moim przypadku można zrobić wyjątek. Czyli coś, co w tym artykule wielokrotnie nazwane było „nieśmiertelnością”.

Stopka autorska: kondolencje – http://www.miejsce-pamieci.pl

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 7.0/10 (liczba ocen: 1)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz