Czy polityka to zawsze dewiacje celów?

władzaPrawdopodobnie już od końca neolitu w społeczeństwach na całym świecie istnieją  warstwy ludzi różniące się pozycją w hierarchii społecznej, stanem posiadania i wpływem na władzę. Oczywiście im większy ten wpływ, tym warstwa ta jest liczebnie mniejsza – w przeciwieństwie do mas pozostających na dole drabiny społecznej. Na przestrzeni dziejów dochodziło do wielu przewrotów, wojen, rewolucji, upadków dynastii i całych państw jednak mimo nawet pozornie nieodwracalnych zmian, prędzej czy później krystalizowała się nowa warstwa, która wyraźnie dominowała nad innymi.

Reklama

Miejsce dotychczas rządzącej elity zawsze zajmowała nowa grupa, której członkowie sami stawali się nową elitą. Jeśli był to gwałtowny proces, często pociągał za sobą ofiary, a grupa próbująca obalić dotychczas rządzących, dopóki sama nie zajęła jej miejsca, zwykle chętnie szermowała hasłami równości i sprawiedliwości, zachęcając tym samym jak największe masy społeczne do poparcia jej działań. Było tak podczas powstań niewolników jeszcze w starożytności, podczas Rewolucji Francuskiej, kiedy to ucisk feudałów zamieniony został na jeszcze większy terror jakobinów, czy w końcu w każdym państwie dosięgniętym zarazą socjalizmu. Wszędzie bez wyjątku utopijne idee idealnego społeczeństwa bezklasowego kończyły się w ten sam sposób, wyróżniając się skalą śmierci, głodem i nędzą. Do dziś najgorsze dziedzictwo myśli komunistycznej trwa w Korei Północnej. Z kolei w postkolonialnej Afryce, po przejęciu władzy od Europejczyków, miejscowa elita ubrana w futra z szynszyli, jeździ nowymi mercedesami wśród głodujących współplemieńców, pozostających bez szans na lepsze życie. Przykłady można mnożyć i bez trudu znaleźć w każdym okresie historycznym i pod każdą szerokością geograficzną.

Przez stulecia zmieniały się jednak ustroje, a zmiana władzy nie zawsze oznaczała użycie przemocy. W XX wieku zrodziła się nowoczesna demokracja, która jest tego najdobitniejszym przykładem. W warunkach, w których zdobycie danego urzędu czy miejsca w parlamencie zależy od poparcia społeczeństwa, wyrażonego podczas powszechnych wyborów, politycy posługują się odmiennymi metodami dojścia do władzy. Wydają znaczne sumy na kampanie wyborcze, w telewizyjnych spotach, debatach, z ulotek i bilbordów przekonują do swoich racji. Często są to tylko powierzchowne deklaracje, a przedwyborcze obietnice pozostają w dużej części niezrealizowane. Niezaprzeczalną słabością demokracji jest fakt, że wszyscy, nawet ludzie niekompetentni mają wpływ na władzę, a większość społeczeństwa kieruje się przede wszystkim emocjami i chwytnymi hasłami, mniejszość zaś chłodną kalkulacją i np. analizuje programy wyborcze poszczególnych partii. Dlatego m.in. w Polsce od kilkunastu lat rządzą ci sami ludzie, którzy najbardziej elastyczni są w zmienianiu sztandarów partyjnych. Niezależnie od tego czy ktoś mieni się lewicą lub prawicą, sposób rządzenia i podejście do spraw państwa wygląda zwykle podobnie.

Należy w tym miejscu zadać pytanie po co w każdym społeczeństwie lub w państwie wielu zadaje sobie trud działalności politycznej, czyli niczego innego, jak walki o władzę. Jak pokazuje praktyka deklarowane motywy sięgnięcia po władzę okazują się często kłamstwem. Często też grupy lub jednostki, które wcześniej u władzy nie były i, które autentycznie chciały zrealizować jakiś cel związany z dobrem ogółu lub reprezentowanej klasy, po zdobyciu wysokiej pozycji, odchodzą od swoich dawnych deklaracji i zaczynają swojej władzy nadużywać. Dodatkowym, lecz istotnym czynnikiem jest fakt, że sprawowanie władzy najczęściej wiąże się z dostępem do ponadprzeciętnych dóbr materialnych i bogactwa. U samych podstaw tych procesów leży pierwotny motyw sięgnięcia po władzę, która najczęściej jest celem samym w sobie, a nie środkiem do celu. Walka o władzę nad związkiem działkowców czy nad potężnym imperium to cele różniące się głównie skalą. Kategoria ta mieści się w ludzkiej naturze, a dokładniej jest determinowana przez skomplikowane procesy biochemiczne zachodzące w sieci neuronów ludzkiego mózgu.  Wypada tu jednak wspomnieć o istotnym sporze toczącym się wciąż w nauce. O ile różne grupy uczonych zgodne są do tego, że konflikty między ludźmi są nieuniknione, to istnieją rozbieżne poglądy na ich główne przyczyny. Hobbes czy Nietzsche twierdzili, że te instynkty są wrodzone i tkwią w naturze człowieka, z kolei Locke lub Rousseau przekonywali, że zachowania takie są wyuczone i zależne od środowiska, w jakim wychowuje się dana jednostka. W każdym razie badania naukowe prowadzą do wniosku, że natura ludzka zawiera pierwiastek zarówno genetyczny, jak i społeczny.

Tak, więc tak długo jak długo istnieć będzie ludzkość, tak długo kształtować się będą różne systemy i formy władzy, a także walka o nią. Uzasadnienie ideologiczne ma tu drugorzędne znaczenie, choć przesadą byłoby twierdzenie, że każdy, kto kiedykolwiek walczył o władzę czynił to wyłącznie we własnym egoistycznym interesie. Bolszewicy w Rosji prawdopodobnie byli świadomi po co wzniecają rewolucję jednak autorzy amerykańskiej Deklaracji Niepodległości pewnie po trosze chociaż wierzyli w ideały, o których piszą. Nie bez powodu powiada się, że każda władza demoralizuje. Władza absolutna demoralizuje absolutnie. Mimo to systemy władzy są konieczne dla istnienia państw i cywilizacji. Dlatego najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się budowanie takich systemów politycznych, w których władza jest pod stałą kontrolą, a rządzący czują na plecach oddech rządzonych.

Stopka autorska: autorzy – http://e-czytelnicy.pl/nie-tylko-o-literaturze

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz