Rewolucja przemysłowa z posadzkami w tle

To książka, która opowiada o ludziach. Ale jeszcze więcej mówi o czasach, w których robili swoją rewolucję. O początkach przemysłu w Wielkiej Brytanii, z poziomu, który wyznaczają posadzki przemysłowe, poczytać można w książce Gavina Weightmana.

Reklama

Każda rewolucja ma swoich bohaterów. W jednym przypadku jest to Danton, w innym Wałęsa, a w jeszcze kolejnym – Lew Trocki. Także rewolucja przemysłowa ma postacie, które wryły się w świadomość społeczną swoich czasów, jednak później zostały nieco zapomniane. Niesłusznie. Bo ich wpływ na rzeczywistość był czasem nawet większy niż niejednego politycznego rewolucjonisty. To posadzki przemysłowe w fabrykach były (i są) miejscem, gdzie rozgrywają się bitwy najważniejsze z punktu widzenia indywidualnego człowieka. O tym opowiada książka Gavina Weightmana.

Rzecz dotyczy oczywiście wielkiej rewolucji przemysłowej, która rozegrała się w Wielkiej Brytanii, pierwszym uprzemysłowionym kraju świata. To właśnie tam po raz pierwszy wylano posadzki przemysłowe i rozstawiono na nich maszyny. W Manchesterze, Wigan, Cardiff. To właśnie tam żyli ludzie, których biografie fascynują mimo że nie są szerzej znane.

Rewolucjoniści przemysłowi to obraz zarówno subtelny, jak i zróżnicowany. Tytuł i sama treść mogą wydawać się nieco mylące. Biografie rewolucjonistów są bowiem pretekstem do tego, żeby opowiedzieć o tamtym doświadczeniu, które tak, jak posadzki przemysłowe są podstawą każdej inwestycji, stało się fundamentem, na którym zbudowano nowoczesny świat.

Odkrycia przemysłowe

Autor tropi więc ścieżki, którymi poruszali się pierwsi przemysłowcy, śledzi ich poczynania i szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego stało się tak, jak się stało. Mniej jest w tym wszystkim heroizmu znanego z opowieści o bitwach choćby rewolucjonistów francuskich, a więcej zwyczajnego życia, toczącego się w normalnym otoczeniu.

Jak to wyglądało w praktyce? Przykładem może być historia jednego z tysięcy mężczyzn, którzy w końcu XVIII wieku ruszali po swoje szczęście w ciągle jeszcze będącej brytyjską kolonią Ameryce, Benjamin Phillips. Człowiek ten próbował przemycić jedną z maszyn służących do produkcji tekstyliów do Filadelfii (obowiązywał zakaz konkurencji dla angielskiego przemysłu). Udało mu się, jednak sam zginął w czasie podróży. Aby zachować majątek do Filadelfii ruszył jego syn, któremu w końcu udało się przewieźć urządzenie z powrotem do Anglii. Pierwsi rewolucyjni przemysłowcy musieli więc walczyć z problemami, które nijak miały się do tych, z którym zmagali się ludzie w rodzaju Robespierre’a.

Książka Weightmana pełna jest takich historii. Opowieści, które sięgają do samego dna, tam gdzie powstawały pomysły, maszyny, fortuny, ale zanim jeszcze ktokolwiek usłyszał o ich autorach. To poziom posadzki przemysłowej, poziom gruntu, podstawy urządzenia, a nie wynik jego pracy. I dlatego może być tak fascynujący. Bo pojawiają się tam na przykład postaci tych, którzy niczego sami nie wymyślili, a jedynie kopiowali pomysły innych. Lub takich, którzy sprzedawali wynalazki opatentowane w jednym kraju gdzie indziej, choć nie mieli do tego żadnych praw. Tak, jak grupa pięciu młodych i zdolnych samurajów, którzy wymknęli się w 1863 roku z zamkniętej jeszcze Japonii żeby dowiedzieć się, jak działa nowoczesny przemysł. Poznali technologię i stanęli na czele innej rewolucji, wielkich zmian epoki Meji, która rozpoczęła się w 1868 roku.

Książka dostępna jest w Polsce, jednak nie została przetłumaczona.

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 8.0/10 (liczba ocen: 1)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz