Sytuacje, w których wykorzystujemy oświetlenie awaryjne

Włączając światła awaryjne trzeba pamiętać, że jest to funkcja, która ma spełniać konkretne zadania. Należy jej używać jedynie w określonych sytuacjach. Kiedy to robimy i kiedy powinniśmy?

Są sytuacje, w których oświetlenie awaryjne wydaje się wręcz niezbędne. Tyle, że nie zawsze są to te sytuacje, w których należałoby je wykorzystywać. Oto kilka przykładów okoliczności, gdy uciekamy się do włączenia awaryjnych świateł. Czy zawsze robimy to z sensem?

Przykład pierwszy: kiedy zepsuje nam się samochód

W zasadzie do tego zostało stworzone. Oświetlenie awaryjne włączamy w sytuacji, gdy zdarzy się nam jakaś awaria w samochodzie. Kiedy wóz odmówi posłuszeństwa, naciskamy odpowiedni przycisk i dajemy innym użytkownikom ruchu drogowego znać, że nie możemy ruszyć auta z tego miejsca, w którym się znajduje.

moduł alarmowy Użycie oświetlenia awaryjnego w takiej sytuacji nie jest oczywiście wynikiem naszego wolnego wyboru. Przeciwnie. Kodeks ruchu drogowego dość jasno precyzuje, w jakiej sytuacji należy ich użyć. Ta należy do tego zestawienia. Ale uwaga: zgodnie z przepisami działać będziemy tylko wtedy, gdy światła awaryjne będziemy wykorzystywać łącznie z trójkątem ostrzegawczym.

Przykład drugi: do dziękowania

Inna sytuacja nie jest wymagana przepisami. Chodzi o podziękowania innym uczestnikom ruchu, w których wykorzystujemy światła awaryjne. Także na naszych drogach zdarza się bowiem, że inny kierowca wpuści nas na ruchliwej drodze na pas ruchu, albo że ustąpi nam pierwszeństwa ułatwiając wyjazd.

W takiej sytuacji wiele osób chce jakoś wyrazić swoją wdzięczność. Robią to za pomocą oświetlenia awaryjnego. Jest z tym tylko jeden problem. Chodzi mianowicie o to, że takie zachowanie jest niezbyt korzystne z punktu widzenia przewidywalności na drodze. Światła awaryjne służą do sygnalizowania awarii, ich użycie w innym kontekście może być mylące. Lepiej podziękować podnosząc do góry dłoń.

Przykład trzeci: po niemiecku, w korku

Są tacy kierowcy, którzy – wykorzystując swoje doświadczenia w przemieszczaniu się po Niemczech, sygnalizują oświetleniem awaryjnym dojazd do korka. O ile jednak za Odrą takie zachowanie jest powszechnie przyjęte i wręcz opisane w kodeksie drogowym, u nas może być mylące.

Z tego samego powodu, co w przypadku opisanym powyżej. Takie użycie świateł awaryjnych może być mylące dla innych. Kierowca jadący z tyłu może pomyśleć, że wystarczy ominąć auto przed nim, przez co spowoduje niepotrzebne zamieszanie na jezdni.

Przykład czwarty: gdy idziemy do sklepu

Plagą polskich ulic jest wykorzystywanie oświetlenia awaryjnego przez tych, którzy nie mają gdzie zaparkować. Zostawiają więc samochód w dowolnie wybranym przez siebie miejscu, włączają migacze i idą załatwiać swoje sprawy. Robią zakupy, spotykają się ze znajomymi, ubijają interesy.

Najczęściej taki sposób zachowania można zaobserwować u kierowców poruszających się drogimi, dużymi samochodami. Ustawiają swoje SUVy tam, gdzie im wygodniej, nie przejmując się innymi uczestnikami ruchu. Taki sposób postępowania jest jednak niezgodny z przepisami i karany przez odpowiednie służby mandatem. Łącznie – do 400 zł. Być może wysokość mandatu sprawia, że do takich praktyk nie uciekają się biedniejsi właściciele gorszych samochodów.

Przykład piąty: w czasie kontroli drogowej

Odpowiednie służby, tj. policja, mogą też poprosić kierowcę o uruchomienie świateł awaryjnych. Zrobią to, żeby zbadać stan techniczny pojazdu. W ten sposób przetestują, czy w razie potrzeby auto ma możliwość sygnalizowania niebezpieczeństwa. Jednocześnie sprawdzą, czy na wyposażeniu samochodu jest trójkąt bezpieczeństwa.

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz