Tegoroczna zima obniża obroty sklepów sportowych

Zima 2013/2014 najprawdopodobniej przejdzie do historii jako jedna z najcieplejszych na terenie Polski w ostatnim dziesięcioleciu. Pomijając krótki okres na początku grudnia, kiedy opady śniegu w górach dały nadzieję narciarzom i snowboardzistom na rychłe rozpoczęcie sezonu, utrzymujące się wysokie temperatury (przekraczające 10 stopni Celsjusza w styczniu na terenach górskich) skutecznie stopiły jakiekolwiek nadzieje właścicieli ośrodków narciarskich na dobry finansowo sezon. Pogoda odcisnęła piętno również na sklepach sportowych – w jaki sposób, postaram się przedstawić w dalszej części artykułu.

Reklama

W jaki sposób działają sklepy sportowe?

W przypadku większości sklepów ze sprzętem sportowym działających na terenie naszego kraju mamy do czynienia z oddzielnymi grupami produktów – zimowymi i letnimi. W okresie wiosenno-letnim w ofercie sklepów znajdują się np. rowery, rolki, deski longboardowe czy teź sprzęt do biegania, natomiast w okresie zimowym asortyment jest wymieniany na narty, deski snowboardowe czy też łyżwy.

Aby utrzymać działalność i zatrudnienie sklepy potrzebują stałego przypływu gotówki, który zapewnia dopasowanie oferty do panującej na zewnątrz aury. W optymalnych warunkach sklepy osiągają dobrą sprzedaż asortymentu letniego od kwietnia do sierpnia, a zimowego – od listopada do lutego. Pozostałe miesiące to okres zmniejszonego ruchu, tzw. „wegetacji”.

Brak śniegu = zerowa sprzedaż snowboardu i nart

Tegoroczna aura w miesiącach zimowych bardziej przypmina okres jesienny lub wczesną wiosnę, a nie okres typowo zimowy. Pierwsze mrozy w 2014 roku pojawiły się w górach dopiero 23 stycznia (!!!), co sprawiło że większość stacji narciarskich była nieczynna w okresie, który normalnie jest sezonem szczytowym. Ze względu na taki rozwój wydarzeń Klienci nie byli przekonani co do sensu zakupywania nowego sprzętu snowboardowego czy narciarskiego, co nie jest w zasadzie dziwne – sprzęt sportowy, nawet nieużywany traci szybko na wartości, a w dziedzinie sportów zimowych rozwój technologii postępuje bardzo szybko.
Problemem jest także fakt, iż jeśli już jakiś klient zdecyduje się na zakup sprzętu, wykorzystuje argument o nędznej pogodzie w trakcie targowania ceny produktu który ma zamiar nabyć. I tak, w styczniu, który normalnie jest najlepszym okresem roku, sklepy snowboardowe czy narciarskie muszą dawać kilkunasto, a nawet kilkudziesięcioprocentowe zniżki. Ze względu na mały ruch na stokach zamiera także ruch w serwisach narciarskich – tam gdzie w ubiegłym roku trzeba było czekać 2-3 tygodnie na wykonanie usługi serwisowej, teraz jesteśmy w stanie odebrać sprzęt „na drugi dzień”.

Sposoby sklepów sportowych na łatanie „dziury budżetowej”

Ratunkiem dla wielu sklepów sportowych stała się organizacja różnego rodzaju obozów i wyjazdów snowboardowych czy narciarskich – duża część właścicieli i pracowników sklepów posiada uprawnienia instruktora jazdy na nartach czy na snowboardzie, i przy „martwym sezonie” w sklepie, starają się nagonić straty za pomocą działalności usługowej.
Kolejna część sklepów prowadzi szeroko zakrojone kampanie reklamowe, mające zachęcić potencjalnych Klientów do zakupu sprzętu snowboardowe czy narciarskiego w obniżonych cenach. Ta opcja jest szczeólnie popularna wśród sklepów, które otrzymały sprzęt sportowy do sprzedaży z opcją płatności po sezonie. W takiej sytuacji na przełomie marca i kwietnia wypada termin płatności za towar wzięty do sklepu. Trzeba tutaj dodać, iż sklepy snowboardowe czy narciarskie nie mają możliwości zwrotu towaru który zakupiły z prolongatą płatności, co może spowodować falę upadłości na początku wiosny, lub też ograniczenie możliwości sklepów w zatowarowaniu się na okres letni.

Stopka autorska: Artykuł został napisany przy wydatnej pomocy ze strony sklepu snowboardowego Snow4Life – http://sklep.snow4life.pl



Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz