Czym napędzać agregaty prądotwórcze w Kampali?

Kiedy ceny ropy naftowej uparcie trzymają się wysokich poziomów, młodzi Ugandyjczycy próbują radzić sobie na własną rękę. Zmieniają słabość swojego kraju w korzyść.

Reklama

Rafineria napedzana przez agregatyZbierający śmieci nie są zapewne widokiem niespotykanym na dalekich przedmieściach Kampali, stolicy Ugandy. Zwykle zbierają je ci, którzy nie mają innego sposobu na zdobycie środków do życia, którym brakuje na jedzenie lub którzy szukają czegoś, co warto sprzedać.

Jak jednak podaje brytyjski dziennik The Guardian ostatnio pojawił się nowy rodzaj śmieciarzy. To ci, którzy przerabiają je na paliwo wykorzystywane później przez agregaty prądotwórcze czy taksówki motocyklowe.

Śmieci na ulicy, benzyna w baku

Kampala, podobnie jak inne miasta w Ugandzie nie ma żadnego systemu gospodarowania odpadami. Dlatego utylizacją śmieci zajmują się sami mieszkańcy, którzy próbują wykorzystać to, co wyrzucili inni. Przy rosnących cenach ropy naftowej i coraz droższym paliwie, które Ugandyjczycy wykorzystują nie tylko do samochodów, ale też takich urządzeń jak przemysłowe agregaty prądotwórcze, bezpłatny surowiec wydaje się szczególnie wartym zainteresowania kąskiem.

Guardian opisuje małą fabryczkę-rafinerię, w której dwóch młodych przedsiębiorców produkuje paliwo. Chwalą się, że są w stanie wyprodukować każdy rodzaj paliwa – od czystej, po premium i super. Do ich produkcji używają każdego rodzaju odpadów – od tych roślinnych, przez plastikowe butelki, stare buty i resztki jedzenia.

Inspiracja niemiecka

Nie byłoby pomysłu i jego wdrożenia, gdyby nie wcześniejsze działania europejskich rządów na rzecz upowszechnienia biodiesla. Jeden ze wspólników fabryczki, który opracował proces przeróbki, inspirował się dokonaniami niemieckimi. Był w tym kraju przez cztery lata, przywiózł do Ugandy odpowiednią literaturę. Dzisiaj producenci biopaliwa są bohaterami sąsiadów, którzy dzięki nim mogą taniej prowadzić swoje przedsiębiorstwa. Benzyna napędza więc samochody, motocykle i agregaty prądotwórcze.

Wydaje się, że surowca potrzebnego do jej produkcji nie powinno zabraknąć. Przeciętny mieszkaniec Kampali wytwarza rocznie około 200 kg odpadków. Całe miasto produkuje każdego dnia 1,5 tys. ton śmieci, z których trzy czwarte zostaje nie zebrane na ulicach lub po prostu spływa kanałami do Jeziora Wiktorii.

Wielkie plany, niezłe wzory

Na razie przedsiębiorcy przetwarzają około 2 ton odpadów dziennie produkując 100 litrów paliwa. W dużej mierze jest to jednak wynikiem kiepskiego zaopatrzenia, o które muszą dbać sami. Wyzwaniem jest także zaufanie odbiorców paliwa. Nie każdy chce zaryzykować użycie czegoś, czego nie zna i co nie zostało przebadane. Zarówno auta jak i agregaty prądotwórcze są przecież w Kampali ważne i szkoda byłoby je narażać na zniszczenie. Zapowiedzi są jednak huczne: chodzi o produkcję paliwa, którego wystarczyłoby dla każdego. W jaki sposób? Odpowiedź przedsiębiorców jest prosta – zbierając wszystkie śmieci, które walają się w całym kraju.

Afryka nie jest jedynym regionem, w którym produkuje się paliwo z odpadków. Metoda ta jest bowiem wykorzystywana (na znacznie większą skalę) w Szwecji. Tam także przetwarza się śmieci – zarówno na paliwo do samochodów jak i energię elektryczną. Sposób jest tak popularny, że Szwedzi planują import śmieci z Neapolu. Ugandyjczycy mają więc od kogo się uczyć i na kim wzorować.

VN:F [1.9.18_1163]
Ocena: 0.0/10 (liczba ocen: 0)


Brak komentarzy... bądź pierwszy, dodaj swój komentarz!

Dodaj komentarz